SYLFIDA- Agata Julia Prosińska




         Zdjęcie mogłoby być bardziej artystyczne, dopracowane, jednak nie może być inne... 

To właśnie w tym domu (tak dokładnie w tym domu) zaczynają się przygody szesnastoletniego  Bernarda Oakena. Stąd wyrusza na najgorsze wakacje swojego życia. Nastolatek ma poznać swoją babkę, która mieszka w zabitym dechami Shieldaig - gdzieś daleko na północy Szkocji.  Violet nie jest typową, słodką babunią przesadnie rozpieszczającą swoje wnuki. Kobieta, surowa jak Góry Kaledońskie i chłodna niczym letni poranek nad Loch Shieldaig, daje Barnardowi niezły wycisk oraz szkołę życia. Chłopak dość szybko orientuje się dlaczego jego babcia jest taka specyficzna i nieprzystępna. Ekscentryczna i tajemnicza kobieta interesuje się sprawami bardzo mocno paranormalnymi, legendami o Duchach Żywiołów, dość często wspominając o nich wnukowi. 
Sprawy podczas tych, znienawidzonych przez Barnarda, wakacji, przybierają zupełnie inny, niż się tego spodziewał, obrót. Chłopak odkrywa swoje przeznaczenie oraz misję, a czas spędzony u Violet nieuchronnie dobiega końca i nic nie zdaje się być już dla niego takie samo,  jak przed pamiętnym przyjazdem nad Loch Shieldaig...


Czytanie Sylfidy było dla mnie niemałą frajdą. Za każdym razem gdy przed oczami miałam "Cambridge" uśmiechałam się sama do siebie... Ja tu przecież mieszkam:) kolejną przyjemnością było robienie zdjęć- musiałam wyglądać bardzo osobliwie. Inną kwestią jest przeniesienie akcji do Szkocji- marzę o tym żeby kiedyś odwiedzić to fascynujące miejsce, a Sylfida tylko mnie na to jeszcze bardziej nakręciła. 

Z początku myślałam, że będzie to taka lekka, fantastyczna, opowiastka o przeciętnym nastolatku i jego przygodach. Mile się rozczarowałam, ponieważ otrzymałam bardzo ciekawą historię, mieszankę głębokich emocji, przemyśleń na temat świata i życia, osadzonych w skondensowanej do minimum filozofii oraz celtyckich legendach. Kocham!
Inną stroną tej powieści jest dokładnie przemyślana jej struktura, postacie i bardzo rzetelny research.
Wielkie brawa dla Agaty J. Prosińskiej, ciężko poruszyć moje "skamieniałe serce" i niewielu jest autorów, którzy potrafią przyprawić mnie o szybsze bicie tego narządu. Serio. Aż boję się pomyśleć jak przez te lata rozwinęła się ta młoda osóbka- mam tylko nadzieję, że przy kolejnych jej książkach nie dostanę zawału... chcę jeszcze pożyć i poczytać. 

Dobrze, że mam pod ręką kolejny tom z cyklu Duchy Żywiołów - Nimfę. Po takim zakończeniu po prostu muszę wiedzieć co będzie dalej.

Gorąco polecam!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CZAROWNICA - Camilla Lackberg

SZEPTUCHA - Katarzyna Berenika Miszczuk